Dawno już minęły czasy kiedy jesienią przygotowywano zapasy w takiej ilości aby przeżyć zimę. Nawet gdy spiżarnie pękały od zapasów to i na przednówku zaczynało brakować dostatecznej ilości żywności. Ten stan, normalny na przednówku, pogłębiały jeszcze katastrofalne susze, powodzie, grabieże, wojny, epidemie. Jednak dzięki wiedzy przekazanej przez przodków ludzie w okresach głodu potrafili wykorzystywać te części roślin rosnących w naturze, które były jadane bądź też pozwalały na „zapchanie” żołądka. W menu naszych przodków gościły suszone i mielone kłącza perzu oraz suszone lub zielone części roślin tj.: szczaw zwyczajny, szczawik zajęczy, komosa biała – lebioda, gwiazdnica pospolita , babka zwyczajna , pokrzywa zwyczajna czy podagrycznik pospolity. Całość jadłospisu uzupełniano przez żołędzie, które po zmieleniu dodawano do mąki z której wypiekano podpłomyki. W czasie głodu w XII i XIII wieku w Czechach spożywano miękkie szyszki świerka, pędy i kwiaty sosny, mchy, liście lipowe, korę sosnową i lipową
Ten sposób jedzenia można określić mianem tzw., potraw głodowych. Nie tylko diametralnie zmieniał się skład pożywienia, ale ograniczano wtedy zjadane posiłki do jednego dziennie, zmniejszano ilość „substancji suchej” w posiłkach a zwiększano ilość wody. Polewki królowały w okresie głodu i to coraz bardziej „rzadkie” lub wodniste. Zmniejszano ilość mąki zbożowej podczas wypiekania podpłomyków i mieszano ją ze zmieloną korą brzozową i dębową.